Jeziorko

- Kylar - wyszczerzył się niezrażony. Czuł satysfakcję widząc, jak bardzo Leslie przypomina teraz zrównoważonego człowieka. Wciąż nie mógł wyzbyć się widoku sceny, gdy pijany łazi pod stołem i sepleni. - Mógłbym. I niedługo do nich dołączę, nie mogę w końcu zrezygnować z alkoholu. Jak sądzę ty też nie.

- Ja zrezygnuję... Wiesz, nie wypada mi pić z nieletnimi licealistami - Wzruszył ramionami. W sumie nie obchodziło go imię chłopaka. Takie ono było nijakie. W końcu oparł się czołem o podkulone kolana i zaczął nucić jakąś smutną melodię... Tak jakby ignorował chłopaka siedzącego obok niego.
- Nie spaceruj nigdy sam po zamku... - Mruknął od tak, patrząc na niego kątem oka

W sumie nie miał całkowicie, żadnego wpływu na to, czy zostanie ubrany w to, czy nie. A bić się o to nie będzie. Trochę zawstydzony burknął:
-Eeeee… Dzięki. –Chciał mu tą bluzę oddać, ale zrezygnował z tego.
Jako, że chłopak jeszcze przed chwilą złapał go dość mocno, William zaczął zastanawiać się, czy nie zrobią mu się gdzieś siniaki na ciele.

- Spoko - Uśmiechnął się jakby nigdy nic. Sprawiał wrażenie lekko oschłego, ale w głębi duszy martwił się o wszystkich tutaj. Taki już był. Za wszelką cenę chciał, żeby wycieczka się udała i żeby nikt nie był chory.
- Mam nadzieję, że teraz Ci ciepło - Wyszczerzył się

Poczuł się zignorowany, kiedy nikt nie odpowiedział mu w sprawie wódki. No co się dzieje z tymi ludźmi.
- Żebyś sam nie mógł chodzić, żebyś sam nie mógł myśleeeć. ~
Nadal wył dobrze znaną piosenkę Pidżamy Porno, błagając desperacko, żeby ktoś podał mu jakiś alkohol. Rozejrzał się po towarzystwie i uśmiechnął pogardliwie pod nosem, kiedy zauważył, że Amber wpatrywała się w niego jak w obrazek.
- Nath, Amber, może któreś z was się w końcu na coś przyda i przyniesie mi coś do picia?

- Nie wypada? To Rosja. Tutaj nawet gimbaza pije bez umiaru. W sumie w Polsce też... No coż - wzruszył ramionami. Nie rozumiał, jak można zrezygnować z popijawy. Picie bez umiaru jest zajebiste. A tym bardziej gejowskie i lesbijskie porno po nim. Ożywił się słysząc o spacerowaniu nocą. - A co tam jest? Zombie? - w jego oczach zaczęły tańczyć szaleńcze iskierki. Awww, żywe trupy. Najwspanialsze stworzenia jakie tylko istnieją.
Nagle do jego uszu doszedł utwór Pidżamy Porno w wykonaniu Casa. Poczuł wielką chęć dołączenia do niego. Fałszowania i ranienia tym wszystkich w okół.

Popatrzył na Castiela i zaczął grzebać w torbie. Wyciągnął z torby napój morelowy.
- Chciałeś coś do picia to masz, jeszcze ciepły. To takie rosyjskie... Wódy już nie było.

Westchnął przez swoją nieporadność i zawstydzenie, które nadal nie mijało.
-Tak ciepło. Ślicznie dziękuję~ – Uśmiechnął się do niego ponownie, przesładzając swój uroczy uśmiech słodyczą. W sumie, gdyby nie ubrał go w tą bluzę, to, by dalej gapa marznął, a tak coraz szybciej jego temperatura wraca do normy.

Uśmiechnął się do niego niemal niewidocznie. W sumie miał rację... W Rosji były trochę inne prawa niż u nich... Jednak nie miał dzisiaj humoru do picia...
- To po prostu taka rada, Kylar. - Powiedział cicho, w końcu zapamiętując jego dziwaczne imię. Patrzył się na niego jeszcze przez chwilę, po czym spojrzał na płonące ognisko.
- Trzeba uważać, gdzie i z kim się chodzi.

Uśmiechnęła się, spuściła wzrok, zarumieniła, znów spojrzała na Castiela, uśmiechnęła nieco szerzej, uświadomiła sobie, że musi wyglądać jak beznadziejna idiotka. Skupiła całą siłę woli, aby przywołać na twarz obojętny wyraz i delikatnie wzruszyła ramionami. Pamiętała o papierowej torbie z butelką w środku, która spoczywała bezpiecznie w jej walizce... miała ją zostawić na czarną godzinę, ale...
- Och, Nat, skoro Gabisa jeszcze nie ma... - odparła, odchodząc krok od brata. - Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby się trochę zabawić...

Trafił na jeziorko nieco później niż sądził. Prawda była taka, że po prostu co nieco zabłądził. Uratował go chyba tylko fakt, że zobaczył światło.
Podszedł do towarzystwa.
-Czeeść wam!- krzyknął na powitanie i rozejrzał się dokładnie po ludziach. Jak tylko spostrzegł znajomą czerwoną czuprynę podczłapał do Casa i Alexego i usadowił się koło nich.

No... To dobrze - Uśmiechnął się podchodząc do ogniska i siadając na jakimś kamieniu obok.
- Siadasz? - wskazał na kamień obok
- Przy ognisku jest cieplej

- Cóż, to raczej mnie się strzegą, nie odwrotnie - powiedział będąc jednak myślami już gdzie indziej. Pidżama Porno! Nie czekając na protest ze strony Lesliego, złapał go za przegub i pociągnął do ogniska. Usiadł koło Casa, zmuszając do tego również chłopaka, i czekał, aż kontynuuje fałszowanie.

// Śpiewaj kurfa DDDDDDDDDD:

- Za napój morelowy to ja podziękuję, nie jestem jebanym literatą. A Ty z tym napojem módl się, żeby Annuszka nie wychodziła z domu. Jeśli wiesz co mam na myśli.
Odburknął tajemniczo, rzucając Nathanielowi pogardliwe spojrzenie, po czym przeniósł wzrok na Amber.
- Zabawić się, mówisz? Muszę rozważyć tę propozycję pozytywnie. A co proponujesz?
Miał nadzieję, że chociaż ona zaopatrzyła się w coś lepszego niż soczek.

Na słowa siostry na jego twarzy zawitał wredny uśmieszek, nie ten co zawsze typowo przyklejony do twarzy. Może w końcu zacznie się coś dziać na tym ognisku.
- Nie głupi pomysł siostro, zanim Gabis się tu doczłapie.. Pewnie bada każdy skrawek tej XVIII wiecznej posiadłości i wzdycha, trochę to zajmie. Stary psychol.

Czerwonowłosa wbiegła tu zdyszana. - Cześć... - powitała wszystkich, siadając na pierwszym lepszym miejscu. - Przepraszam, że dopiero teraz... - zaczęła przeczesywać palcami swoje włosy, by się uspokoić.

Podszedł wraz z chłopakiem do ciepełka, jakie dawało ognisko i usiadł na wskazanym przez chłopaka kamieniu. W sumie to fajnie, że ktoś z nim w ogóle rozmawia, już w domu przygotował się na to, że będzie całkowicie olewany, czy coś takiego.

Pociągnięty przez Kylara, usiadł przy Castielu słuchając piosenkek które grał. Znał i lubił bardzo Piżamę porno... Jednak nie dawał po sobie poznać, że w ogóle jest w temacie. Nie ściągając kaptura, gapił się zmutno na palce Castiela uderzające o grube struny gitary klasycznej.

Poklepała brata z aprobatą po ramieniu.
- No i to jest odpowiednia postawa, mój drogi. Na szczęście, jestem przygotowana na wszystko, mam w walizce butelkę i nie ma w niej oleju słonecznikowego... ale to tylko jedna butelka, więc jeśli któryś z was nie potrafi rozmnażać alkoholu, to lepiej trzymajcie buzie zamknięte na kłódkę.
Strząsnęła z ramion swoje blond loki i powoli ruszyła w stronę zamku.
- Nie upieram się, żebyście ze mną poszli, ale kto pierwszy ten lepszy, a ja otwieram butelkę, kiedy tylko się do niej dobiorę - rzuciła przez ramię i już zniknęła w ciemności.

[z/t->Korytarz]

- Masz fajny kolor włosów... - Zaczął, po czym zauważył dziewczynę o podobnym kolorze włosów.
- Siema, usiądziesz z nami? - Zagadał do Arshanel, ciesząc się do niej jak głupi. Jakby nie patrzeć, była całkiem ładna.

Ponownie rozejrzała się po zebranych. Samotność. Mogła spokojnie pomyśleć. Ponownie weszła do świata fantazji, a na jej twarzy gościł uśmiech. Skuliła się. Zrobiło jej się trochę zimno w nogi. Mogła zabrać cieplejsze spodnie, lecz do jej torby już nic się nie zmieściło. Niesforne kosmyki opadły na jej twarz, a grzywka przysłoniła błyszczące oczy.

Nic na to nie powiedział tylko instynktownie złapał swój jedyny biały kosmyk włosów i zaczął się nim bawić, jak miał często w zwyczaju.
-Umm...- Jego kolor włosów był jednak mniej ciekawy niż jego różnokolorowe oczy.

- Cześć, Gab.
Mruknął, zauważywszy po chwili, że chłopak przysiadł się do niego, po czym rzucił na odchodne Amber.
- Tylko jedna? Chujowo.
Burknął, po czym wstał, podając gitarę Gabrysiowi na przechowanie, stwierdziwszy, że skoro nie ma picia, to chociaż coś do jedzenia wypadałoby załatwić. Na szczęście kiełbaski były przygotowane, wystarczyło tylko znaleźć kilka kijków i naostrzyć je wielofunkcyjnym scyzorykiem, który zawsze nosił przy sobie. Kiedy skończył, podał każdemu po jednym kijku i kiełbasce, (Ominął Kylara, bo przecież nie jada mięsa...) a sam przykucnął przy ognisku, smażąc swoją porcję.

- Wypadałoby zapytać chociaż czy chcę! - wykrzyknął oburzony Kyl z wygiętymi w podkówkę ustami. Zastanowił się, czy w ogóle coś będzie dziś jeść, bo jak na razie widział tylko to ble mięso. Żałował, że zostawił żelki w pokoju. Ciekawe, jak smakują zrobione nad ogniskiem.

- Nie jestem głupi, wiem, że zrobiłbyś o to dramę na całą jebaną Rosję.
Warknął na Kylara, dźgając go w brzuch jednym z kijów, który pozostał wolny i napatoczył mu się pod rękę.
- Ty w ogóle, upiecz sobie chociaż chleb czy coś, bo taki chudzielec powinien cokolwiek jeść...