Widać, że Gabriel także nieco się rozchmurzył. Wcześniej wyglądał na trochę…, bardzo, nieprzystępnego, ale jak na niego teraz spojrzeć, nic a nic na to nie wskazywało. Jak widać… Uśmiech wiele daje, toteż i nie schodził on z twarzy rudzielca. W końcu tak czy siak, owa mina, był jego wizytówką.
Pokiwał głową, potwierdzając, że mogą już iść, skoro i tak zaczyna się zbierać plaga komarów, których nikt nie lubi...
A przy okazji był ciekaw, która właściwie jest. Nie miał przy sobie zegarka innego niż komórka, która w tym momencie zatopiona była gdzieś w jednej z kieszeni jego spodni.
-A tak właściwie…, jeżeli mogę zapytać to, która jest godzina? – Niby nie ustalał z ojcem, kiedy konkretnie wróci do domu i ile zajmie mu cała, ta mała wycieczka, którą sobie urządził, jednak dobrze jest się orientować. Przynajmniej ustali sobie godzinę powrotu, co z tego, że jakoś z tym się spieszyć nie będzie? Dajmy tu jakieś pozory. W końcu to grzeczny i dobry chłopaczek.~
[Aj tam :o]