IndeksGalleryLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Sto lat, sto lat ;*

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Victoria

Victoria


Cancer
Wiek : 29
Reputacja : 0

Sto lat, sto lat ;* Empty
PisanieTemat: Sto lat, sto lat ;*   Sto lat, sto lat ;* Icon_minitimePon Paź 22, 2012 6:41 pm

Pięcioosobowa grupa wybiegła pospiesznym krokiem z wielkiego pociągu, który właśnie zatrzymał się na jednej ze stacji. Wiatr zacinał im we twarze, ale oni, niczym żołnierze na froncie posłusznie szli dalej przed siebie. Wspięli się po stromych schodkach wprost do wielkiego budynku osadzonego w sporej odległości od peronu. Jedna z dziewczyn wskoczyła przed wycieraczkę i chwytając za mosiężną kołatkę zastukała do domu. Cofnęła się nieco, przeczesując ręką białe niczym śnieg włosy.
Drzwi po chwili otworzyły się, a ich oczom ukazała się postura chuderlawego chłopaczyny w różowych kapciach, imitujących słoniki.
Sto lat, sto lat ;* Newcanvascopys
- Suprisee!!!! – Zaczęli wrzeszczeć jak opętani i wcale nie mieli zamiaru przestawać, gdyby nie zirytowany Gabryś na siłę wpychający ich do środka.
Doszli do pokaźnego pokoju z masą rysunków i obrazów na ścianach. Wokoło walały się przybory do rysowania i różne podobne ciekawie zjawiska, które od razu przykuwały wzrok. Ściany pomalowane były w jasnym, lekko zielonkawym kolorze, a framugi drzwi i okien miały szarawy odcień. Po środku pokoju rozłożony był wielki, oczojebny dywan z frędzlami, na które od razu rzucił się Kyouki, by móc je z lubością pomiziać. Na suficie wisiał potężny żyrandol w kształcie nyan cata, a promienie rzucane przez to źródło światła miały kolory tęczy.
- Powie mi ktoś co jest grane?! – odezwał się w końcu, w biegu próbując przebrać śmieszne kapciochy na coś bardziej nadającego się do zaistniałej sytuacji.
- Ten jak zwykle udaje, że nic nie wie… Norma! – Mruknął czerwonowłosy chłopak, rozsiadając się wygodnie na wielkiej skórzanej kanapie.
- Jak to co? Twoje urodzinki ! – Zaśmiała się Victoria, kładąc na stole wielką butelkę wódki. – Trzeba to uczcić!
- Pijemy! – Kylar od razu rzucił się na butelkę i zapewne pochłonął by ją w całości, gdyby nie Nath, zagradzając mu drogę pokaźnym kaloryferem.
- Najpierw prezenty! IIII ja jestem pierwsza! – krzyknęła Felice, podbiegając do Gabriela. Wcisnęła mu do ręki mały bloczek srebrnego papieru i uśmiechając się szeroko dodała – Się nie przestrasz ciołku.

W momencie gdy skończyła mówić świat pod stopami tej, jakże kochanej dwójki zawirował i oboje znaleźli się w zupełnie innym miejscu. Fel odsunęła się od Gaba, by pokazać mu miejsce, w którym się pojawili. Była to mała salka, która wyglądem przypominała studio nagraniowe. Oboje stali tuż przy szybie, za którą stała czwórka osób. Wróć! Ale jakie to były osoby! Oczywiście Fel widząc białowłosą piękność ledwo co powstrzymała się od piszczenia i darcia ryjka, bo przecież miał to być prezent dla Gaba, a nie dla niej.
- Czekaj. Czy ja dobrze widzę?! – Gabryś przetarł oczy ze zdziwienia.
- Tak, widzisz doskonale! Poznaj Taylor. – Fel ledwo co zdołała ustać na nogach kiedy owa dziewczyna podeszła do nich i wyciągnęła rękę w stronę Gabriela. – Wiem, że to ja ją wielbię, ale ty doceniasz jej głos, dlatego też z okazji Twoich urodzin Taylor da Ci porządną lekcje śpiewu! Oprócz tego pouczysz się stukania na perce w czasie kiedy ja zajmę się gwałceniem tej oto panny… Ale cii.
I nie ma żadnego ale! –dodała, widząc jak chłopak otwiera usta żeby coś powiedzieć. Oddaje Ci ją z bólem serca na kilka godzin, ale mam nadzieję, że wyjdziesz z sali nagrań z perfekcyjnym głosem!
Kiedy skończyła popchnęła przyjaciela wraz z Momsen do drugiego pokoju, a sama zaszyła się gdzieś w kącie, by pogadać z pozostałymi członkami zespołu. Po kilku godzinach żmudnego oczekiwania w końcu Gabryś z wypiekami na twarzy wyszedł z pomieszczenia i bez słowa zbliżył się do Felice.
- Wiem, że Ci się podobało, uwierz też bym chciała zostać tu dłużej, ale kolejne prezenty się same nie dadzą. Więc musimy wracać. Chodź.
Złapała go za rękę i oboje znów rozmyli się w powietrzu. Trzeba zauważyć, że Fel w ostatniej chwili zdążyła złapać Tay za cycka i dać jej buziaka. W końcu oboje z bananami na twarzach wrócili do pokoju Gaba.

Kiedy tylko Castiel zauważył, że solenizant wrócił wreszcie do pokoju, natychmiast przestał męczyć bogu ducha winną gitarę, która już piąty raz przeżywała naprzemienne napierdalanie w akordy E, C i G utworu Want You Bad grupy The Offspring, po czym podszedł do Gabrysia z zagadkowym uśmieszkiem na twarzy.
- Najlepszego, Gabisiu.
Mruknął, a kiedy zauważył, że `Gabiś` skrzywił się na ten uroczy pseudonim, szybko dodał:
- Taaa, nie zapomniałem o prezencie. Chociaż to nic wyjątkowego…
Wzruszył ramionami i podał chłopakowi niewielki przedmiot, jak się okazało, przedziwny dozownik na cukierki z główką kota i napisem `Soul Candy` na wierzchu. Gabriel spojrzał na niego, jak wydało się Castielowi, pytająco, ten więc szybko pospieszył z wyjaśnieniami.
- Spróbuj od razu. Pierze mózg.
Białowłosy nie wyglądał jednak na przekonanego, w końcu kto normalny bez choćby cienia wątpliwości wziąłby do ust podejrzane cukierkotabsy od Castiela? Ale przecież trwała jego osiemnastka. Jak umierać, to tylko teraz!
Gabriel włożył tabletkę do ust i poczuł jak jego ciało staje się lekkie, a raczej –jakby je opuścił, co właściwie nie mijało się z prawdą. `Widocznie to nie koniec wrażeń na dziś` - musiał pomyśleć chłopak, zanim ktoś złapał go za rękę i wyciągnął go na zewnątrz.

- Musimy się spieszyć. Jest robota do wykonania!
Powiedział chłopak, który go porwał, biegnąc przed siebie. Miał on włosy koloru mirindy, groźnie ściągnięte brwi a w dłoni dzierżył ogromny miecz (`Takiego wielkiego jeszcze nie widziałam` FTW! xD). Gabriel od razu rozpoznał w nim Zastępczego Shinigami, Kurosakiego Ichigo, po czym zorientował się, że sam ma na sobie szatę jaką nosili bogowie śmierci, i co więcej – trzyma w ręce zanpakutou.
Już po chwili pojawili się na miejscu, na kompletnym japońskim zadupiu, czytaj w Karakurze. (Gabriel nie mógł uwierzyć w prędkość z jaką się przemieszczali, ale to przynajmniej wyjaśniało kwestię 6-minutowej walki Rudego z Grimmjowem, która w anime trwała co najmniej pół godziny – musiała zostać spowolniona przez animatorów, gdyż widzowie nie nadążyliby za ich zawrotnym tempem. <3)
- Wspieraj mnie!
Krzyknął Rudzielec do naszego bohatera, który wprawdzie nie wiedział w co ręce włożyć, ale wymachując mieczem na oślep okazał się być nawet pomocnym w poskromieniu armii Hollowów. Jego uwagi nie rozproszył nawet fakt, że gdy walczący z bossem Truskawa w ferworze walki stracił górną część garderoby zaczął paradować przed nim z zajebistym Bleachowym kaloryferkiem… No dobra, mam być szczery? W tym momencie białowłosy niemal stracił dla niego głowę. (A ponoć to Nath lubi kaloryfery…)
- Dzięki, stary, bez Ciebie nie dałbym rady. W imieniu Soul Society, cholerne dzięki!
Powiedział Ichigo po szczęśliwie zakończonej akcji i uścisnął chłopakowi rękę w geście przyjaźni.
- Ale lepiej wracaj już do swoich. Dla ludzi wydajesz się być martwy, Castiel już pewnie dostał za to wpierdol.
Dodał szybko, śmiejąc się w głos, po czym odprowadził chłopaka na miejsce i pożegnał się z nim.
- A ten zanpakutou… zachowaj go. Na pamiątkę.

Usłyszał Gabryś, zanim Rudy odszedł, a chłopak wrócił do swojego ciała. Rozejrzał się po ludziach, którzy stali nad nim i głośno o coś się wykłócali. Przez tłum przebił się Cas, który stanął obok z uśmiechem tryumfatora.
- Mówiłem, że wróci?
Burknął, po czym puszczając oczko do Gabriela, dodał:
- Prawda, że pierze mózg? A może raczej wybiela... tak czy inaczej, niezła faza.
I Gabriel zapewne uwierzyłby w to, że jego wspomnienie było tylko narkotykową wizją, gdyby nie miecz, który spoczywał na stoliku tuż obok niego.

Sto lat, sto lat ;* 22689366
Victoria z wielkim podekscytowaniem i niepokojem leżała na miękkim dywanie.W lewej chudej rączce trzymała kolorowego drinka zrobionego przez Feel,którego powoli sączyła. Po chwili usłyszała ciche kroki, które sprawiły, że dziewczyna szybko wstała i pewnym ruchem dłoni położyła napój na rozlatującym się już stoliku.
-Już wracają,wracają! -krzyknęła
Ujrzawszy Gabriela wskoczyła mu na ręce mówiąc:
-I co Gabić? Masz ochotę na więcej?- zapytała nieśmiałe
Gabriel nieco zmieszany potulnie przytaknął na pytanie Vicki.
-Trzymaj! Zabiorę Cie w Twoja wymarzoną przyszłość- zawołała dając mu do ręki ogromny ciemno-zielony klucz, który niczym mgła rozpłynął sie po dotknięciu.
Tajemniczy klucz przeniósł Gabriela i Vicki dziesięć lat w przód.Po kilku sekundach byli już na miejscu.Było to cudownie słoneczne miejsce. Zieleń wypełniała cały górski krajobraz i co najważniejsze nie było tu ani żywej duszy, oprócz Vic, Gabriela i przyrody .Stojąc na skraju góry można było wyczuć lekki powiew wiatru, który uspokajał i wprowadzał w stan kompletnej harmonii.Nie było ani za gorąco ani za ciepło. Po prostu idealnie. Tak jak Gabriel lubi.Zmrok powoli spowijał całą okolicę, a czas jakby wtórując mu upływał w niezwykle szybkim tempie
-I jak Gabryś ? Podoba Ci się tu? - zapytała z ogromnym zaciekawieniem
-T..tak jest cudownie..Gdzie mnie zabrałaś?
-Nie poznajesz? Jesteśmy w Korei Południowej! (po chwili ciszy) Boże.. jak tu pieknie! ( westchnęła)..
-Chodź! Pokaże Ci gdzie mieszkasz- łapiąc go za dłoń.

Wędrowali wzdłuż małego strumyka, którego otaczał ze wszystkich stron zimozielony las. Mimo braku cywilizacji nie można było tu odczuć strachu. Wszystko wyglądało przyjaźnie, tak jakby byli w bajce dla małego dziecka, który z niecierpliwieniem czeka aż matka pokaże mu następny obrazek. Po dziesięciominutowym spacerze wyłonił się daleka drewniany dom. Nie był on zwykłym,przeciętnym budynkiem. Idelanie wtapiał się bajkowa przestrzeń tego miejsce, co nie oznacza, ze stał na kurzej łapce czy był z piernika...( haha jak to przeczytałam 2x to przeczytałam PLEMNIKA) Po prostu patrząc na niego widać było, że ktoś kto go urządzał doskonale wiedział co robił. Dookoła drewnianej chatki było dużo drzew. Zwykły śmiertelnik powiedziałby po prostu:" Phi też mi coś..zwykły las i dom." Lecz to nie prawda.Każda roślina miała swoje określone miejsce i rolę do spełnienia. W głębi było widać płynący strumyk nad którym wisiała prowizoryczna kładka, która umożliwiała przejście na drugą stronę.
Po obejrzeniu całej posiadłości Victoria zaproponowała wejście do domu na co Gabriel ochoczo się zgodził. Wnętrze domu było równie potulne jak na zewnątrz. Gdy tylko otworzyło się drzwi, wzrok przyciągał ogromny obraz krajobrazu, który oddawał całe piękno dziejące się za oknami domu. Po lewej stronie umieszczony był kamienny kominek, który dopełniał romantyczny klimat. Na ścianach wisiało setki nagród w rożnych kategoriach. Widać było, ze osoba która tu mieszka jest bardzo uzdolniona nie tylko manualnie, ale również językowo bo nagrody były przyznawane w różnych językach. Była tam ogromna kuchnia wypełniona różnorakimi sprzętami, gdzie każdy kucharz mógłby spełnić swoje kulinarne zachcianki. Na pietrze była ogromna pracownia plastyczna. Panował tam prawdziwy artystyczny nieład.Pęłno wszędzie farb, ołówków, szablonów, sztalug i obrazów wiszących na ścianie.

Gdy Victoria pokazała pracownie,Gabriel oszalał z zachwytu:
-Jest tu naprawdę cudownie i to jest rzeczywiście moje?
-Tak- odparła Vicki- Ale to nie wszystko, w piwnicach masz saunę i ogromny basen!
Po wypowiedzeniu tych slow Gabriel spojrzał na Vicki jednoznacznym wzrokiem. Ze skromnego chłopczyka w jednej chwili stał się odważnym i pewnym siebie mężczyzna.Chwycił Vicki za rękę i zaczął wędrować w kierunku basenu.
-Gabriel?! Coo Ty robisz? - zapytała z poirytowaniem Vicki, patrząc na rozbierającego sie Gabriela
- Jak to co? Idziemy pływać!
-Ale ja nie mam stroju!
-To nic..... - odpowiedział lekko zaczerwieniając się.
Sto lat, sto lat ;* Gabr
Po chwili namysłu Vicki zapytała:
- Masz ochotę na "sex on the beatch"
Gabriel nie ukrywając swojego zadowolenia przytaknął
-Głuptasie ! Chodziło mi o drinka........ !
-Ehmn... No tak, tak ! Własnie o tym myślałem! - odpowiedział zmieszany Gabryś
Po kilku drinkach brak stroju kąpielowego nie stanowił dla Vicki żadnego problemu wręcz przeciwnie. Razem z Gabciem świetnie czuli się pływając nago w basenie.
- I co dalej Vic? - zapytał Gabrys
- Nie wiem.. może chodźmy na spacer?
-Nieee... z Tobą mam już ciekawszy plan do zrealizowania.( nieśmiało chwytając Vicki za mokrą pierś.) Co dalej w moim życiu będzie się działo?- zapytał
Victoria przysunęła się do niego, popatrzyła mu w oczy i wyszeptała :
- Dalej ? To już od Ciebie zależy. - odparła Vicki odsuwając się od niego.
Poczym znaleźli się znów w starym pokoju Gabriela, gdzie czekali na nich reszta gości, która równie dobrze się bawiła podczas ich nieobecności. Fel wraz z Cas ( widać, ze już trochę w swoim świecie) wyżywali się na mikrofonie usiłując uzyskać jak najwiecej punktów spiewając Muse - New Born. Kyo natomiast( ubabrana wszelkieo rodzaju farbami )oddalona od pare kroków od "wesołej" parki malowała następne arcydzieło. Po chwili przyglądania:
-Hej, już wrócilismy- zawołała Vick
Lecz nie uzyskała zainteresowania...`jak zawsze jestem olewana w tym gronie...` - pomyślała
-HEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ , jesteśmy!
Na co wszyscy rzucili się na Gabriela pytając jak było.


+ cudny dodatek :)

Dzień przed urodzinami Gabriela gospodarz zebrał grupę ludzi w której skład wchodzili Castiel,Kylar,Felice,Kyouki oraz Victoria.
Powiedział im że jutro po szkole w piwnicy zrobią mu przyjęcie niespodziankę w piwnicy.
Przygotował już na tą okazję 2 butelki Captain'a Morgana i inne mniej potrzebne rzeczy na melanż.
Przekazał też klucze Castielowi żeby już wszyscy byli na miejscu zanim ściągnie Gaba na miejsce.

Następnego dnia, gdy tylko zadzwonił dzwonek kończący lekcje Nathaniel odnalazł Gabriela.
- Gab, pomógłbyś mi w czymś? Wszyscy już sobie poszli do domu, a dyrektorka prosiła mnie żebym przyniósł z piwnicy drabinę, Bożydar ma ostatnio problemy z kręgosłupem. A sam raczej nie dam sobie z tym rady.
Gabriel spojrzał się na gospodarza zdziwiony, ale skoro nikogo już nie było uznał że mu pomoże.
- Spoko, nie ma sprawy. Faktycznie ze wniesieniem drabiny byłby problem.
- Dzięki, na prawdę cieszę się że kogoś znalazłem. No to chodźmy już, zrobimy co trzeba i będzie można pójść do domu.
Białowłosy poszedł za blondynem w stronę piwnicy, dziwił go tylko fakt że nikt, nawet gospodarz który ma bardzo dobrą pamięć zapomniał o jego urodzinach. Zastanawiał się też czy wszcześniej był w szkole kiedy było tak pusto.
Kiedy znaleźli się już na miejscu, Nathaniel otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił Gabriela do środka. Jako że było tam ciemno Gab zaczął macać ścianę, ponieważ chciał włączyć światło. Zanim zdążył znaleźć włącznik przed oczami stanęły mu świeczki. W tym momencie omal nie upadł z zaskoczenia.
- Wszystkiego najlepszego Gab! - Wszyscy na raz krzyknęli.
- O matko... myślałem że wszyscy zapomnieliście, dziwne że na to nie wpadłem.
- Nikt nie zapomniał. - Powiedział Castiel podając mu do ręki rum.
- Nie spodziewałem się tego, dziękuję wam. - Przemówił Gabriel po czym duszkiem wypił zawartość szklanki.
Gospodarz podał solenizantowi pałeczki do perkusji. Popatrzył na niego dziwnie.
- Chyba nie myślałeś że będziemy tylko chlać?
- Jam sesion! - Wydarł się czerwowłosy, biorąc do rąk swojego Fendera.
- Skoro Lys nie mógł się tu zjawić ja bedę na wokalu, wezmę też bas.
W tym momencie Kylar wziął drugą gitarę i podpiął ją do pieca.
- W takim razie ja będę udawał że gram. 3 akordy darcie mordy!
Dziewczyny ucieszył się na wieść że będą miały prywatny koncert. Kyl oczywiście zauważył uśmiechy na ich ustach i powiedział:
- Mamy nawet fangirle.
Fel, Vici i Kyo zaczęły się śmiać z Kylara.
- Możemy w tym dniu być fangirlami Gaba. - powiedziała Fel, puszczając do niego oczko.
Kiedy już cały sprzęt został podpięty, Catiel przypomniał sobie że nie wie co ma zacząć grać.
- W takim razie co zagramy?
Kylar chciał już zabrać głos, ale Nathaniel mu w tym przeszkodził.
- Milcz Kyl. Na pewno nie zagramy nic Mrocznego Pomruku Odbytnicy...
- Ale czemu? - odezwała się oburzona Kyo.
- Zagramy coś lepszego. O, zagrajmy trumnę. Cas pokaże jak zajebiście gra solówkę.
- Skoro tak bardzo chcecie zobaczyć mój talent, to się zgadzam. - Na twarzy Castiela pojawił się wredny uśmieszek.
Chłopacy zaczeli grać, a dziewczyny robić 3 osobowe pogo, w każdym razie wszyscy dobrze się bawili szczególnie że byli po rumie.
W momencie w którym gospodarz śpiewał: I'll never let you steal my coffin. Wpadła do piwnicy dyrektorka.
- Co wy tu wszyscy robicie?! I ty Nathaniel? Myślałam że mogę polegać na gospodarzu.
- Proszę pani, to tylko impereza z okazji urodzin Gabriela. Odpowiedzialność i ewentualną karę biorę na siebie.
Dyrektorka opuściła ręce, ale nie wyglądała na jakąś szczególnie złą na uczniów, pewnie przypomniała sobie że kiedyś sama była młoda...
- Dobrze, w takim razie jutro zgłosisz się do mnie po karę i kończcie już tą imprezę, bo reszta też dostanie karę!
Kiedy to powiedziała wyszła z piwnicy, pomimo że im przeszkodziła nikt nie był nie zadowolony, wręcz przeciwnie wyszli za nią z uśmiechem na ustach.
Chociaż mieli pewien niedosyt, impreza za szybko się skończyła,uznali więc wszyscy zgodnie że przeniosą ją do baru.

Chciałabym bardzo podziękować za pomoc przy realizacji prezentu :
Cas - który zabrał Gabriela do fabuły Bleach'a
Fel - która zabrała Gabrysia na spotkanie z Taylor
Kyo - która zabarwiła nasze opowiadanie cudownymi rysunkami
Nath który MA OGAR :D ale dziekuje za napisanie :)

DZIEKUJE WAM BARDZO <3

W imieniu : Fel, Cas i Kyo oraz całego forum składam najserdeczniejsze życzenia, dużo seksu i spełnienia WSZYSTKICH marzeń.



Vicki :) - ( przepraszam za nieumiejętne napisanie mojej części )
Powrót do góry Go down
Gabriel
Wzorowy uczeń
Gabriel


Libra
Wiek : 29
Reputacja : 14

Sto lat, sto lat ;* Empty
PisanieTemat: Re: Sto lat, sto lat ;*   Sto lat, sto lat ;* Icon_minitimePon Paź 22, 2012 7:30 pm

Jako iż nie mam zielonego pojęcia w jaki sposób wyrazić moje zadowolenie:

Rafaello "Wyraża więcej niż tysiąc słów"
<333333
Powrót do góry Go down
http://wenalexis.crazylife.pl/
 
Sto lat, sto lat ;*
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Amoris RPG :: Offtop :: Poznajmy sie lepiej-
Skocz do: